31 stycznia 2010

film wczoraj widziałam

ten
The Book of Eli czyli Księga ocalenia

I nie wiem po co on był, jaki miał cel czy pomysł. Denzel nijaki, historia nijaka, całość nie wzbudziła we mnie właściwie żadnych emocji, no może poza rosnącą ochotą na zakończenie (jakoś nie umiem wyjść przed końcem seansu). A filmy zazwyczaj jakieś emocje we mnie wzbudzają... najróżniejsze: od radości przez uwielbienie głównego bohatera do strachu. I zazwyczaj się z kimś identyfikuję albo całą historię odbieram bardzo emocjonalnie. A tu nic... aż dziwnie.

No photo... Dzisiaj straszny mętlik. Jutro za to będzie kilka zdjęć.

A na zakończenie tytuł filmu o Szymborskiej "Chwilami życie bywa znośne". Trafił mnie ten tytuł prosto w serce. Idealnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz