17 stycznia 2010

ptaszki, oczywiście...

...bo co innego mogę fotografować...

Wczorajsze zdjęcie pani bażantowej:

Mężu raportował, że po południu pojawiły się dwie bażantowe, ale mi nie było dane ich zobaczyć, bo musiałam pojechać do stolicy się szkolić.

I dzisiejsze zdjęcie sójki:

Pani bażantowa też była, ale dałam jej spokojnie się najeść. Niech ma. Natomiast Toto zupełnie zamurował widok wielkiego ptaszyska, więc bażantowa się jej nie przestraszyła:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz