W kuchni dalej pomidory, jabłka i śliwki. To już chyba końcówka. Za to absolutnie w pełni sezon syropowy. Moje podniebienie nie toleruje syropów z apteki (poza neospazminą, ale to akurat mi niepotrzebne ostatnio), za to okazało się, że moja ulubiona pani pszczelarka zna przepis na syrop mojej Babci :) Mój smak z dzieciństwa.
Syrop mojej Babci
trochę cebuli i czosnku posiekać (proporcje dość dowolne - ja wzięłam 3 cebule i 5 ząbków czosnku na sporą porcję syropu)
układać warstwami w słoiku i każdą warstwę przelewać lub przekładać miodem lipowym
odstawić w ciepłe miejsce na 24 godziny
dolać trochę świeżo wyciśniętego soku z cytryny
porządnie wymieszać i wypijać łyżkę 2-4 razy dziennie;
przechowywać niezbyt długo w lodówce lub w spiżarni
Odkąd zamieścilaś przepis na to niewiarygodne ciasto czekoladowe, aż się boje tu zaglądać! Tak u Ciebie zawsze pachnąco, przetworowo, energicznie, kule się ze wstydu:-) Dzisiaj mam święto: internet pozwala wpisywac komentarze!
OdpowiedzUsuńTakie talerzyczki to też moja słabość...
Pozdrawiam serdecznie Ciebie i domowników!
Kochana Ori, to ja się powinnam wstydzić, że mając jeno trzy pyszczki do wykarmienia (plus jeden mąż) robię tylko tyle, a cała reszta rzeczy czeka na emeryturę chyba. Ty się troszcz o swoją trzódkę i wieszaj takie piękne zdjęcia. A ja przyjadę z ciastem :)
OdpowiedzUsuń