15 września 2010

psie smutki - szukamy domu

W poniedziałek znalazłam sunię. Kręciła się pod urzędem gminy cały dzień. Fajna taka, przyjacielska. Podbiegała do każdego, kto wychodził z budynku. Najwyraźniej szukała swojego pana. W gminie chcieli dzwonić po odpowiednie służby, ale jakoś mi tak się zrobiło, powiedziałam, żeby poczekali, to może wezmę. Zadzwoniłam po męża, żeby wracając z pracy podjechał i mi pomógł. Za 20 min zadzwonił, że on też znalazł psa. W rowie. W fatalnym stanie, sama skóra i kości (dosłownie), przestraszony, prawie się nie rusza. Wpakowałam sukę do samochodu (wystarczyło otworzyć drzwi), pojechałyśmy po psa. Zapakowaliśmy do mężowego samochodu i do weterynarza. Pies dostał kroplówkę, krew zawiozłam do laboratorium, wyniki ma kiepskie, czekają go kolejne badania i, mam nadzieję, leczenie.
Sytuację mamy taką, że musimy szukać domów dla psiaków (chociaż wcale nie chcę, ale nie da rady inaczej, suka by zjadła koty i jamnika jednym kłapnięciem). Suka jest zdecydowanie psem obronnym, szczeka na wszystkich za płotem. Na inne zwierzęta niestety też bardzo ujada. Ale w stosunku do nas jest bardzo przyjacielska, nie odstępuje na krok (kiedy może), chętnie się bawi i jest uosobieniem radości. Ma szeroki repertuar tańców radości, szczególnie powitalnych albo spacerowych, a znamy się dopiero 2 dni.

To sunia w garażu (bo tam "mieszka") i na spacerze na linie (nie mamy takich smyczy ani obroży - dzisiaj może będą).

A to Kostek chudziak.



Smutne psie historie z nadzieją na happy end.

4 komentarze:

  1. może zacznij od ogłoszeń, bo sunia nie wygląda na bezpańską ...

    OdpowiedzUsuń
  2. witaj,
    suka wygląda na karmiącą .
    Mogą gdzieś byc szczeniaki . Zrobiliście ogłoszenia o znalezieniu psow ?
    pozdrawiam Anka Anki

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz dobre serce :)) Trzymam kciuki, aby znalazły domek - mam nadzieję, że sobie jakoś radzisz z całym towarzystwem ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki, Dziewczyny, za komentarze i wsparcie. Właściwie już odpowiedziałam e-mailowo, ale żeby ni było: Jaanko,wet mówi, że suka już nie karmi od jakiegoś czasu (miałam takie same spostrzeżenia i zanim ją zabrałam poszłam do weta po drugiej stronie ulicy); Seku, ogłoszenia są - czekamy; Joanno, jakoś sobie radzimy, w tej chwili całkiem dobrze, bo "zachorzałam" i siedzę w domu, więc mogę się ciut zająć. I już nie jeździmy codziennie na kroplówki. Martwią mnie najbardziej teraz kleszcze, bo pomimo Frontline'a atakują Kostka nadal, a on ma taką sierść, że znajdujemy dopiero takie wypasione już. Nic to, walczymy dalej.

    OdpowiedzUsuń