9 listopada 2009

choróbsko

dopadło mnie jakieś paskudne, ale dosyć szybko się rozprawiłam z gorączką, teraz już tylko się duszę. I sobie przypomniałam, że w dzieciństwie moją bohaterką była Polyanna. A ona w każdej sytuacji potrafiła znaleźć dobre strony. No i co? No i dużo dobrych stron. Wydziergałam 1/3 prezentu gwiazdkowego, obejrzałam film jeden, zaraz obejrzę drugi, nadrabiam zaległości blogowe, opiłam się herbaty z malinami i wody z miodem i cytryną, które Mąż mój mi co chwila donosi, podano mi obiad, wygrzałam się w łóżku razem z kotami, które pilnują, żebym się nie odkrywała. A jak wróci mi przytomność umysłu na tyle, żeby opowiedzieć co robiłam jak nie pisałam (no głównie uczyłam, ale chyba jeszcze coś), to opowiem i częściowo udokumentuję. Mam nadzieję, że mi wróci. W tym roku. Zdrowia wszystkim życzę.

3 komentarze:

  1. I ja Tobie tez - zdrowia znaczy sie!
    qd

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję. Życzenia od dobrych ludzi cuda potrafią zdziałać - już jest całkiem nieźle. Nie na tyle, żeby kasłać na ludzi, ale domowo już na chodzie jestem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja Ci dam na chodzie, sio pod kocyk!

    OdpowiedzUsuń